"Fachowcy" – tak zwani

fachowiec ?specjalista w jakiejś dziedzinie? – według słownika języka polskiego PWN

Jaka jest rzeczywistość? Niestety wręcz odwrotna, może się i niektórzy znają, ale ci co się znają … eh o tym niżej.

Od kilku lat (kilku dosłownie, może od dwóch) myśleliśmy z żoną o jakimś własnym domu, urodziła się córka a my w naszym TBSowym mieszkanku sypialnia+salon – porażka. W styczniu urodził się Joachim no i mieliśmy problem. Z drugiej strony brak perspektyw na kredyt, małe zarobki a jeszcze dodatkowo dwie gęby do wykarmienia. Nie przedłużając udało się, bank nam skredytował segment, znaczy skredytowal, praktycznie to sporo własnej kasy musieliśmy zainwestować bo brak zdolności kredytowej, no ale trudno na wykończenie będziemy kombinować. Tak czy siak mamy segment w stanie developerskim.

I tu wracamy do „fachowców”…

Fachowiec’ numer 1 :
Polecił nam go znajomy teściów. Pierwsze wrażenie super, ładne zdjęcia, poważny koleś, wyglądał na odpowiedzialną osobę. Umówiliśmy się, że zacznie robotę w połowie czerwca, nam się trochę spieszyło bo do 12 lipca musieliśmy się wyprowadzić z mieszkania. Wpierw przedłużyła mu sie poprzednia robota (2 tygodnie) – spoko, potem chciał sobie zrobić tydzień przerwy – w porządku, następnie okazało się, że musi zawieźć żonę gdzieś na drugi koniec polski (znów tydzień) – ok, potem rozbił samochód i nie miał czym dojeżdżać, zaproponowałem, że go będę woził, ale nie chciał, tak minął kolejny tydzień po którym zadzwonił i powiedział , że ktoś komu obiecał wcześniej ma już gotowe mieszkanie do wejścia i do nas nie przyjedzie. Prawdziwy „fachowiec”. Tak nastał sierpień a my byliśmy w tak zwanej ‚dupie’.

Dla przezornych powyższy pan mieszka w Żyrardowie i porusza się Fordem Mondeo(około 10letnim), imię podam jak mi się przypomni a numer telefonu mogę podać prywatnie jak by chciał ktoś przypadkiem mógł sobie porównać.

‚Fachowiec’ numer 2 zwany ‚zleceniodawcą’:
Tu sprawa ma się trochę inaczej. Już wyjaśniam.

Teraz to już z żoną zależało nam na czasie. U sąsiadów (to znaczy w segmencie numer xx – jest ich w sumie 16) pracuje Pan Waldek. Pan Waldek robi tam cały dom: cekole, glazury, terakoty, malowanie, ale jak się okazało jest kamieniarzem i ma wtyki do parapetów marmurowych GIT wzieliśmy parapety, nawet niedrogo i całkiem ładne, czas oczekiwania na nie to już inna historia, ale nie ważne Pana zatrudniliśmy do nas: „Będę pod xx robił do 17 a potem do Państwa wpadał na parę godzinek…” Minął tydzień i nic jak się okazało nasz ‚zleceniodawca’ sciąga kolegę, kolega wypadł super (o nim w następnym akapicie), pomimo tego, że czekaliśmy na niego kolejny tydzień. Kolega (Piotr) miał jednak tylko tydzień, po tygodniu musiał jechać, część pracy zrobiona. Pan Waldek znów ma prawie 2 tygodnie przerwy, się okazuje, że mu powoli terminy uciekają.

Tu pojawia się kolejna osoba, którą nasz ‚zleceniodawca’ znajduje. U developera pojawił się nowy pracownik, robi elewacje itd, ugadał sie z nim i wszystko w porządku, chłop do rzeczy robota pali się w rękach ale w niedziele (9.10.2007) słuch po nim zanika, o tym później.

Pan Waldek ma już trochę przesrane atakuje go ja i żona, żona bierze go na płacz a ja go z góry opierdalam, nie mam już oporów, szczególnie, że przeszliśmy na ty.

Dzisiaj o 7 przyszedł robić terakotę w kotłowni, ma przychodzić codziennie rano na 3-4h, zobaczymy co z tego wyjdzie, obiecałem sobie, że będę go pilnował inaczej już nie da rady.

Fachowiec numer 3 (tak tu bez apostrofów bo nie mam zastrzeżeń):

Pan Piotr sciągnięty przez ‚zleceniodawce’, jego kolega, szef firmy jakiejśtam wykończeniowej. Młody(no ciut po 30), wysoki facet, przygotowany od razu bierze się do roboty. Rach ciach glazura i terakota ląduje na ścianach i podłodze naszej łazienki, niestety nie udało mu się skończyć bo wpadł na tydzień a moja żona wymyśliła mu inną robotę. Mianowicie zrobił ściany i sufit w wiatrołapie i łazience na dole, sposób tak zwany ‚hiszpański’ taki cekol nałożony na scianę odrywany od sciany szpachlą a nie dogładzany, pomalowane to po całości kolorem jednym a innym tylko wystające części, dodatkowo polakierowane dla efektu. No nie powiem udane całkiem(potem jakąś fotę wrzucę), w kiblu co prawda wygląda jak w piekle, wstawić czarną porcelanę tylko, ale to jedyne pomieszczenie które pozwoliłem żonie zrobić jak chce… a niech ma. Super robota nieźle ruszyła, ale stanęła bo Piotr musiał wyjechać.

Pierwszy fachowiec któremu nei mam nic do zarzucenia.

‚Fachowiec’ numer 4:

Piotr numer 2, zwerbowany przez zleceniodawcę. Skąd się wziął już pisałem, generalnie przyszedł, miał obsadzić parapet i futrynę, tak się za to zabrał, że się go pytam czy nie kładzie glazury/terakoty, a on i owszem !!!! Robota widzę mu się pali w rękach to biorę go (oczywiście poprzez Pana Waldka – niech się dogadują). Dwa dni kuchnia i kawałek przedpokoju położone(robił po 17, bo wcześniej na budowie), równo, porządnie, teraz ma lecieć taki wzorek który sobie z Agnieszką wymyśliliśmy…

Wogóle to już z żoną od tygodnia mieszkamy tam, bo niby gdzie… ale tak się zdażyło, że w tym dniu wypadł mi kawalerski u Resora, a Agnieszka sama tam nie chciała spać.

… Piotr powiedział ‚no to dziś do oporu robie’, se myśle lepiej trafić nie mogliśmy, jeszcze kilka dni i będzie skończone. Taaa. Wracam rano a wzorek, znaczy na szczęście nie cały, odwalony, krzywo, nierówno i wogóle mnie taka wku… złapała, a kolesia nie ma i nie wiadomo gdzie jest. No to biorę narzędzia i zrywa póki nie wyschło, szkoda kasy szczególnie, że to same dekory. Piotra nie ma do dziś.

Co się okazało: gdy nikogo w nocy nie było to Pan Walduś (który notabene nocuje tam na budowie), Pan Piotr i jeszcze jeden Pan zwany Irkiem(akurat ten Pan nie wiem, ale tak mówi się) sobie ‚dali w szyjeczki’ (ta już wiadomo skąd te krzywości). Piotr wracając na kwaterę został zatrzymany przez naszą kochaną policje i jak się okazało miał do odsiadki wyrok, peszek(to w sumie zasłyszane, ale ponoć prawdziwe). Peszek dla niego, ale i dla nas bo znów kutwa wszystko stanęło.

Fachowcy numer  5:

Firma od paneli, na tych narzekać nie mogę. Co prawda kiepsko z kontaktem z nimi, ale przyjechali w pięciu z Katowic rypneli 90m kwadratowych paneli chyba w 5 godzin i poszli do dom. Położone ładnie, pokazałem im pare zarysowanych to wymienili bez słowa, organizacja kładzenia bardzo dobra, a wszystko w cenie paneli, no zobaczymy jeszcze jak to będzie później, ale na razie super. Polecam.

FIRMA ABAK FHU

Fachowiec numer 6:

Pan Edzio, znajomy teściów, sprawdzona firma im robił podłogi i schody. Nam zrobił dębowe schody w tydzień po przystępnej dosyć cenie. Bardzo ładnie wyglądają, przy okazji puszcze jakieś fotki.

Kontakt do niego mogę dać prywatnie, jest z Milanówka.

Jeszcze do tego mam hydraulików i elektryka, ale to podwykonawcy developera. Na hydraulików mam już scyzoryk otwarty w kieszeni, ale już se kutwa sam powiesze te zasrane kaloryfery.

Jak widać wyniki marne, czyżby wszyscy fachowcy pojechali do Anglii wygnani przez nasz wspaniały rząd?

Ciekawostką jest, że brakuje serwisu w necie w którym można by oceniać takich ludzi, zarówno kiepskich jak i tych w porządku, a wczoraj znalazłem wpis u Gurta traktujący o tym samym. Może trzeba coś takiego po prostu stworzyć? Niech sobie nie myślą, że są bezkarni (i nie tylko oni).

 

3 Responses to "Fachowcy" – tak zwani

  1. Gurthg Shae pisze:

    Wykonawcy wraz z ocen?…

    Elffaran opisuje u siebie koniec, albo bliski koniec prac budowlanych i rzuca bardzo ciekaw? my?l, do której si? przy??czam. Chodzi mi o opisywanie wykonawców prac budowlanych. Rzeczywi?cie ci??ko znale??, a mo?e komu? pomo?e.
    ……

  2. Brohacz pisze:

    Agron rzeczywiscie postawil sobie bloga…

    Powodzenia 🙂

  3. Chudy pisze:

    Siema 😀 fajny blog obiboka Agrona 😀 dużo ciekawych zeczy można wyczytać.
    p.s
    a ja myślałem ze na budowie jest tak nudno 😀

Dodaj odpowiedź do Chudy Anuluj pisanie odpowiedzi