Abażur z kryształków – śmieszna historia.

Ja poległem ze śmiechu, polecam też ku przestrodze…  ” Wczoraj mamowilam wreszcie męża żeby kupić abażur z kryształkow (to co wisi z lampkami na suficie), bardzo drogi (poł roku zbieralismy).Pojechalismy do sklepu, kupilismy abazur, na skrzydelkach szczescie popedzilismy do domu, po drodze kupilismy butelke koniaku (trzeba nowy zakup … ten tego, no obmyc). Usiedlismy przy stole, najpierw strzelilismy po 50, potem po drugiej, no i mowie do meza: a moze powiesimy od razu ten abazur? No i maz zgodzil sie. Postawilismy krzeslo, na krzesle taboret, moj maz wspiol sie na ta piramide, a mi kazal go zabezpieczac. Stoje taka szczesliwa, obserwuje jak moj orzel pod sufitem majstruje(a on byl, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenosze wzrok nizej i co ja widze z tych sympatycznych bokserek wypadlo mu jedno jajko, no i ja taka rozczulona tym widokiem pstryklam palcem w to jajeczko. Moj tygrys w tej sekundzie jak polecial w dol z tej estakady wraz z abazurem, ktory rozbil sie calkowicie na na male kawalki, wstaje szybko i z resztkami abazuru w rekach podskakuje do mnie… myslalam ze mnie zabije, a on mowi: – Kurwa, ale mnie pradem pierdolnelo, az do jader doszlo.

2 Responses to Abażur z kryształków – śmieszna historia.

  1. Laszlo pisze:

    Rofl 😀

  2. Deblab pisze:

    Rotf z salta 😀 😀 😀

Dodaj komentarz